Wkurzam salon Wkurzam salon
5361
BLOG

Rafał Ziemkiewicz. "Wkurzam salon". Odcinek VI

Wkurzam salon Wkurzam salon Polityka Obserwuj notkę 12

 

 

Rozdział II.

Młody gniewny

 

 

 

Kiedy postanowiłeś, że będziesz pisał?

Już jako sześcio- czy siedmiolatek na pytanie „kim chciałbyś zostać?” odpowiadałem, że pisarzem. To wywoływało salwy śmiechu i uśmiechy politowania. Mówiąc delikatnie, nie miałem zbyt silnej pozycji w rodzinie. Dwaj starsi bracia zawsze próbują stłamsić młodszego i sytuacji nie zmieniło nawet pojawienie się młodszej siostry, bo jako wyczekiwana przez rodziców dziewczyna i w ogóle małolat ? różnica wieku była tu znacznie większa niż między nami, funkcjonowała na specjalnych prawach ? powodowała, iż wciąż tak jakby ja pozostawałem tym najmłodszym. Dalsza rodzina też nie traktowała mnie zbyt poważnie. Bracia byli tymi, którzy coś tam osiągają i znaczą, a ja małym „dupejejkiem”, wiecznie upupionym.

Kiedyś, gdy zarabiałem jako redaktor, dostałem do adiustacji taką powieść Josepha Hellera, tego od „Paragrafu 22”, zatytułowaną „Good as Gold” ? „Dobry jak złoto”, o Żydzie z Nowego Jorku, który pojechał, właściwie uciekł od rodziny na studia na Zachodnie Wybrzeże i został tam profesorem historii prawa, uznanym specjalistą, bardzo cenionym na swoim uniwersytecie i w kręgach fachowych. Ale od czasu do czasu musi jechać do swojej żydowskiej rodziny na Brooklyn, no bo od tradycyjnych, rodzinnych obowiązków nie ma ucieczki. I tam jest nadal traktowany przez wszystkich jako ten rodzinny głupek i nieudacznik, który cokolwiek powie, to wszyscy pękają ze śmiechu i pouczają go z politowaniem. Bracia wyrośli na szanowanych ludzi, jeden został fryzjerem, a drugi rzeźnikiem, to są poważne zawody, poważne sprawy, a ten rodzinny głupek, czym on się w ogóle zajmuje? ? jakimiś zupełnymi głupotami, nic z tego nie można zrozumieć, no, ale to w sam raz dla niego. Tak dłubię w tej powieści i myślę: „No, kurczę, skądś znam tę rodzinkę...”. Tylko z ojcem układ był inny. Ojciec w ciemno akceptował wszystko, co robiłem i on mi dawał to poczucie własnej wartości, pewności siebie.

Tata nie miał dla ciebie wymarzonego zawodu?

W każdym razie nie naciskał. Owszem, kiedy mi opowiadał o lataniu z blaskiem szczęścia w oczach, to być może chciał, żebym robił to, czego jemu zakazano. Ja jako dzieciak chyba myślałem trochę o lotnictwie, bo kiedy gdzieś tak w drugiej klasie podstawówki okazało się, że mam wadę wzroku, mama jakby odetchnęła z ulgą; mama sobie oczywiście nie wyobrażała, że mógłbym robić cokolwiek niebezpiecznego. Poważnie jednak mówiąc, to chyba się do lotnictwa mało nadaję, skoro nawet prawa jazdy do dziś nie zrobiłem.

Z lenistwa czy obawy przed ułanami za kierownicą?

Może dlatego, że zawsze miał mnie kto wozić... Kiedy miałem czas iść na kurs, to szkoda mi było czasu, bo uważałem, że się nigdy samochodu nie dorobię, wtedy to był luksus. A jak się dorobiłem, wtedy już nie miałem czasu robić tych kursów i jazd. Staram się z tego kalectwa zrobić zaletę, jak to mam w zwyczaju, i powtarzam wszystkim, że wiele związków, które znam, upadło przez dyskusję, kto prowadzi, a kto pije na imprezie. Ale, hm, brak powodów do takich sporów też niczego nie gwarantuje...

Wracając do głównego tematu: ojcu jedynemu od początku podobały się moje zainteresowania literackie. On może nawet je we mnie w jakimś stopniu wykształcił, bo sam miał w sobie ? to na pewno był wpływ dziadka Ziemkiewicza ? ogromy szacunek dla książek i ludzi, którzy je czytają, a już zwłaszcza piszą: pisarstwo to było coś, co ogromnie nobilitowało. Oczywiście, wolałby, żebym został inżynierem, ale pisarz to też ktoś... Od razu kiedy wyrosłem z książek dziecięcych, wcisnął mi „Trylogię” Sienkiewicza. Naszego narodowego krzepiciela dusz darzyłem uwielbieniem od początku, bardzo lubiłem też czytać Zofię Kossak-Szczucką.

Oprócz tego w czasach szkoły podstawowej chłonąłem dużo fantastyki dla dzieci. Pamiętam z owego czasu takie pozycje jak np. „Oko centaura” Jerzego Broszkiewicza i książki Tadeusza Twarogowskiego. Czytałem powieści Bohdana Arcta, lotnika, autora uwielbianej przeze mnie opowieści „Na progu kosmosu” o pierwszych lotach kosmicznych. W kierunku fantastyki ciągnęło mnie od lat najwcześniejszych.

 

 

Na następny odcinek zapraszamy jutro wyjątkowo o godzinie 22.  Książka jest już dostępna w sprzedaży.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka